"Na początku były smoki:dumne,groźne i
niezależne.Ich łuski lśniły jak klejnoty i każdy kto na nie
spojrzał,czuł rozpacz,bo wspaniała i straszliwa była ich uroda"
Złote Runo zamknęła z dezaprobatą książkę. "Wszędzie to samo"-pomyślała."I jak to ma nam pomóc przy atakach smoków?" Wyszła ze swojej jaskini zmrużyła oczy.Bo długich godzinach ciemnej jaskini słońce raziło ją w oczy. "Szykuje się wojna"-przemknęło jej w myślach gdy minął ją jeden z wilków cały uzbrojony Z daleka Złote Runo zobaczyła ich szermierza -Eragona,specjalistę od smoków.Podeszła do niego. -Jak tam?-spytała. Eragon na nią spojrzał -Źle- odpowiedział-a ty?Znalazłaś coś?. -Nie. <Eragon przeklął> No trudno-odrzekł-trzeba polegać na moim doświadczeniu... <zaśmiała się> -Masz racje-powiedziała. I odeszła. |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz