Leżeliśmy przytuleni do siebie gdy nagle Luna powiedziała:
-Brzuch mnie boli.
-To wracajmy do watahy. Pójdziemy do medyczki.
-Nie... Nic mi nie będzie.
Po chwili jednak wstała i szybko wybiegła za chatkę. Gdy
wróciła była na twarzy zielona. Szybko wstałem i ją przytuliłem.
-Wiesz co... Chyba to pójście do medyczki nie było takim
złym pomysłem.-powiedziała.
Pokiwałem głową na potwierdzenie. Luna oparła się o mnie i
razem powoli poszliśmy do watahy.
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz