Jest ciepłe (czyt. gorące) sierpniowe popołudnie... Z szerokim uśmiechem wyleciałem z jaskini.
Po kilku minutach znalazłem się na łące. Zerwałem kilka kolorowych kwiatów tj: *maki, narcyzy, róże, kaczeńce, zawilce itd... Z kwiatami w pysku wzbiłem się wysoko w powietrze i poszybowałem do Tiki (...) - Cześć Tika! - krzyknąłem widząc wychodzącą waderę i mało co nie puściłem bukietu - Hej... - mruknęła z udawanym uśmiechem Usiadłem obok wadery i uważnie przeszyłem ją wzrokiem. - Co jest? - zapytałem po chwili <Tiko, co cię trapi?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz