I poszliśmy do Runo. Szłam ciągle utykając co gorsza na wszystkie łapy.
- Czemu ja czasem a nawet często mam pecha?- Powiedziałam smutno.
Nagle znowu coś się stało wdepnęłam do jakiegoś wstrętnego błota.
- Fujjjj!!! - Krzyknęłam i cud normalnie się stał! Łapy przestały mnie boleć i rany i poparzenia zaczęły znikać...
<Drago?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz