Bardzo ucieszyliśmy się ,że Wiera zgodziła się na cały plan.Poprowadzilem Lily na północną plażę.
-Gdzie idziemy?Przecież mamy działać!-Zdziwiła się wilczyca.
-Najpierw musimy poćwiczyć.-Odparłem spokojnie.
-Poćwiczyć?!Nie ma na to czasu...
-Na wszystko jest czas.Jeden błąd może nas kosztować życie
watahy!-Warknąłem w końcu.Na twarzy Lily pojawiło się zmieszanie i gniew
,ale się usokoiła.
-Jak chcesz...byle szybko.-Po 15 minutach dotarliśmy na plażę.Zacząłem
wykopywać niewielkie korytko o długości 4m i szerokości 1,5m.
-Usiądź naprzeciwko mnie i słuchaj.-Można powiedzić ,że padła na piasek i podparła pysk na łapach.
-Słucham.
-Zmienianie brzegu rzeki jest jak zmienianie duszy ,czyli bardzo trudne i
wymaga koncentracji.Wykopałem małe koryto.-Wskazałem łapą.-Napełnij je
wodą z morza.-Zrobiła to.
-Jestem skoncentrowana ,a panowanie nad swoją mocą mam w malym pazurze.-Odrzekła śpiewająco.
-Żłobienie koryta trwa około 2dni.W tym czasie musisz powstrzymać wodę
przed spływaniem nowym korytem bo zaleje wszystko co kochamy.-Pouczyłem
ją.
-Skoro rzeka ma duszę to możesz ją obezwładnić zaklinaniem dusz!-Parsknęła.
-Moja droga panno! Ja będę żłobił kilkudziesięcio kilometrowe koryto!
Nawet sobie nie zdajesz sprawy ile to wymaga wysiłku!Nie mogę robić
dwóch rzeczy jednocześnie...
-Dobrze przepraszam ,co teraz?
-Siłą swojej mocy wykopię boczne koryto od obecnej "rzeczki" ,a ty
zatrzymasz wodę by tam nie wpływała. Uważaj ,będzie się wymykać z pod
kontroli.Skup się.-No i nic.W połowie mojej pracy woda runęła przez
niedokończone wyżłobienie i rozlała się dookoła nas.
-I co teraz?-Zapytala Lily.
-Ćwiczymy aż nam się uda...do skutku.
<Lily?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz