- A więc to jest moja jaskinia ? – zapytałam stojącą obok wilczycę.
- Tak. – odparła.
Tylko się uśmiechnęłam, ale w moich myślach pojawiło się „WOW”. Nie
spodziewałam się takiego „apartamentu”, myślałam o czymś mniejszym.
Jaskinia wydawała się nie mieć końca. Była w niej półka skalna, z
głazami układającymi się w swego rodzaju schodki, prowadzące na górę.
Płaska ściana, a pod nią coś co kiedyś zapewne było małym jeziorkiem.
Byłam pewna, że znowu nim będzie.
- Dziękuję. – powiedziałam cicho.
- Nie ma za co Katsa. – odparła Wiera.
- Proszę, mów mi Kat.
- Dobrze. Do zobaczenia, Kat. – powiedziała i odeszła zostawiając mnie samą w moim nowym domu.
Było tak pięknie. Jedno mi nie pasowało… Było stanowczo za gorąco. Potrzebuję lodu.
W skupieniu wpatrywałam się w ścianę, po której zaczęła spływać woda, po
chwili wypełniając jeziorko. Od razu lepiej… Wpatrywałam się w ziemię
pod skalną półką. Chciałabym mieć tam mały ogródek. Nowość na liście „Do
Zrobienia”. Nadal jest za gorąco. Ścianę, na której znajdowała się
półka pokrył lód. Tak, teraz jest dobrze.
Wiera wspominała coś o rzece i morzu. Podreptałam do wyjścia, nie bardzo
wiedząc, gdzie mam iść. Po kilku godzinach poszukiwań dotarłam nad
morze. Od razu do niego wbiegłam. Dołączenie do tej watahy, było
zdecydowanie najlepszym co mogłam zrobić. Ciekawe jak dalej potoczy się
moje życie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz