-Znaczy ja mam jeszcze jakieś pomysły -zapytałem niepewnie.
-Słuchamy -powiedziała Wiera.
-No, więc. Nasza wataha ma dostęp do morza. Ale niestety w morzu jest jak każdy wie, woda słona, a my możemy pić tylko słodką.
-To wiemy o tym -ktoś wtrącił.
-Ale czy nieda się jakoś oczyścić tej wody, z słonej na słodką? -znów
zapytałem. Patrzyłem na wilki i ich miny. Kręciły głowami i wyglądały
jakby były zamyślone.
-Może ten pomysł odłożymy na bok. Masz jeszcze jakieś pomysły -stwierdziła po chwili Luna.
-Jeszcze jeden. Bardziej realny, ale też dziwny...
-Słuchamy -powtóżyła Wiera
-Deszcz.
-W środku lata? -zapytał jakiś głós. Mówiłem dalej, jakby nie słysząc tego.
-Deszcz to woda słodka, która spada z nieba, bla, bla, bla. Chodzi o to,
że jeśli wytworzymy deszcz, albo burze to dostaniemy wode, a jeśli
będzie jej dużo to znowu, będzie w wodospadzie, w rzece.
<Wiera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz