Papatrzyłem na waderę po czym rzekłem ze spokojem:
- Tiko, zrozum. Martwię się o Ciebie. Wadera spojrzała na mnie z ognikami w oczach i delikatnie musnęła mi pysk (...) - To tak nie działa kochanie. Od całowania na pewno nie będę spokojny... - Ja Ci to wyjaśnię, ale nie teraz. Sama muszę się z tym uporać. - Odparła - Dobrze... Jakoś przeżyję, ale pamiętaj, że w każdej chwili możesz się do mnie zwrócić o pomoc. - Rzekłem z uśmiechem i pocałowałem w policzek Chwilę później razem z Tiką poszliśmy w centrum stada. Tam spotkaliśmy Wierę. <Tika?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz