sobota, 2 marca 2013

Od Windy Night:Historia cz.2


W tym momencie Sarcasmo poderwała się szybko z miejsca.
- Wiem, jak to sprawdzić! - krzyknęła. - Chodź za mną!
Wilczyce ruszyły w stronę oddalonego kilkaset metrów, zacienionego miejsca, z którego słychać było szum płynącej wody...
Dobiegłszy na miejsce wilczycom ukazał się niewielki strumyk, na pierwszy rzut oka niepozorny, biegnący wyznaczonym korytem, cichy, niczym niezmącony. Windy Night przyglądała się w milczeniu Sarcasmo, w końcu jednak nie wytrzymała panującej ciszy.
- Dlaczego przybiegłyśmy akurat tutaj? - zapytała.
W tym samym czasie Sarcasmo pochyliła się nad wodą i przyglądała się jej uważnie, jakby czegoś szukała w zielonkawej tafli. Po chwili podniosła wzrok.
- To Strumyk Prawdy. Możemy znaleźć w nim odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
- Zaraz, zaraz... To strumyk jest wyrocznią? - Windy Night spojrzała na swoją towarzyszkę niedowierzającym wzrokiem, po czym wybuchnęła głośnym śmiechem. - Wybacz, ale jeszcze nigdy nie słyszałam większej bzdury!
Sarcasmo nie słuchała jej wcale. Z kamiennym wyrazem mordki wpatrywała się w wodę. Nagle naokoło pociemniało. Windy Night podskoczyła wystraszona i podbiegła bliżej wilczycy. Sarcasmo uśmiechnęła się kpiąco.
- Cóż, niemożliwe, żeby największa bzdura aż tak Cię przestraszyła...
Windy Night patrzyła przerażonym wzrokiem na wszystkie strony, nie wiedząc, co się dzieje. Wtedy strumyk zmienił odcień z ciemnozielonego na błękitny, zatrzymał swój bieg i przypominał raczej taflę lustra niż wodę. Sarcasmo, wpatrując się w swoje odbicie, kiwnęła głową w stronę Windy.
- Podejdź tutaj, inaczej nie otrzymamy odpowiedzi.
Windy Night szybkim krokiem podeszła do towarzyszki i, nadal przerażona, spojrzała w kierunku, w którym patrzyła druga wilczyca. Wtem ich odbicia zaczęły się zamazywać, stawały się coraz bardziej niewyraźne, coraz mniejsze, coraz bardziej przypominały... wilczki ze snów! Obie wilczyce otworzyły szeroko oczy, nie przestały jednak wpatrywać się w to, co działo się w odbiciu. Żadna z nich nie przemówiła.
Tymczasem wilczki z odbicia biegały beztrosko po łące, opodal jaskini, w której odpoczywały dwa dorosłe wilki - samiec i samica. Sądząc po ich wyglądzie, byli przywódcami jakiejś ważnej watahy, nosili bowiem na szyjach amulety przypominające półksiężyce. Nagle na polanę wkroczyli ludzie wyposażeni w strzelby i niebezpiecznie zaczęli zbliżać się do przebywających tam wilków. Wilczyca leżąca w jaskini krzyknęła tylko przerażonym głosem: "Dzieci, uciekajcie czym prędzej!", po czym ruszyła wraz ze swym partnerem w stronę nadchodzących kłusowników. Wyglądało na to, że próbowali odciągnąć uwagę od młodych. Wilczek, który był doskonałą kopią Sarcasmo zaczął uciekać w stronę lasu. Odwróciwszy się ujrzał, że jego towarzysz, mała Windy, przygląda się walce, jaka rozpętała się pomiędzy ludźmi a wilkami. Ze wszystkich stron słychać było strzały, ujadanie, wycie i głosy napastników.
- No chodź, nie słyszałaś, co mówiła mama?! Uciekajmy! - krzyknął biegnący do lasu wilczek. Jednak drugi szczeniak nie słyszał tego. Był bardzo przerażony. Wkrótce zniknął z oczu swojemu uciekającemu towarzyszowi. Mała Sarcasmo ukryła się w lesie. Wkrótce po tym ucichły odgłosy walki. Nie słychać było wycia wilków. Przestraszone szczenię ułożyło się pod niewielkim krzewem i płacząc, usnęło, wykończone przygodą, którą dane mu było przeżyć.
Drugi wilczek został na polanie do końca. Widział, jak ludzie wynoszą ciała obojga dorosłych wilków, słyszał, jak głośno się śmieją.
- Mamo.... Tato.... - wyszeptało maleństwo, po czym zalało się rzewnymi łzami. Wróciwszy do jaskini, szczeniak położył się przy wejściu i westchnął głośno. Wtedy przypomniał sobie, że drugi wilczek gdzieś przepadł. Wstał i, rozglądając się naokoło, zaczął szukać swego towarzysza.
- Więc i Ty... I Ciebie mi odebrali... - załkał.
Nastała noc. Wiał mocny, południowy wiatr. Wielkimi krokami zbliżała się jesień. Nagle szczenię usłyszało, że ktoś się zbliża. Spojrzało w stronę wysokich traw i ujrzało tam niewielkie poruszenie.
- Wróciłaś! - krzyknęło radośnie i pobiegło w stronę, z której słychać było drobne kroczki. Wtem ujrzało, że zmierza wprost w wyciągnięte ramiona małego człowieka.
- Mój wilcuś, mój! Jus Ciem nie oddam! Mamuś, spójs, znalazłam małego wilcka! - krzyknęło radośnie dziecko i zaniosło szczenię prosto do indiańskiej wioski.
Widząc to, Windy Night powoli zaczęła przypominać sobie wydarzenia tamtego felernego dnia. Łzy, tak długo wstrzymywane, same popłynęły jej z oczu.
Tymczasem w odbiciu ukazała się owa wioska indiańska. Zamieszkujące ją plemię przygarnęło wilczka, nadając mu imię Windy Night.
- Już dawno nie było tak wietrznej nocy, to imię w zupełności do Ciebie pasuje, w końcu to właśnie dziś do nas trafiłaś, maleńka. - odparła starsza Indianka, otulając szczenię kocem i podtykając mu pod nos butelkę z ciepłym mlekiem.
Obraz w odbiciu zaczął być niewyraźny. Nurt rzeki powoli ruszał, kolor znów stawał się zielony. Po chwili wszystko było jak dawniej, jak gdyby nic się tu przed chwilą nie wydarzyło. Mrok dookoła pojaśniał, świat na nowo zalało światło słoneczne. Wilczyce stały bez ruchu obok siebie.
- Czy to możliwe? - odparła Sarcasmo, nieco zbita z tropu.
- My...myślę, że tak. Pamiętam Cię. Pamiętam wszystkie nasze zabawy, pamiętam naszych rodziców. Pamiętam... - urwała, gdyż jej głos niebezpiecznie się załamał.
- Tak, ja też pamiętam. Tyle lat... Myślałam, że straciłam wszystkich, że zostałam sama... Stąd mój chłód, moja niechęć do innych... Winiłam cały świat za utratę mojej rodziny... Teraz... Teraz widzę wszystko wyraźnie... Teraz rozumiem mój sen... Dręczył mnie od kiedy tylko pamiętam, a ja... Ja nie wiedziałam, o co chodziło... - powiedziała Sarcasmo, urywając co chwilę zdania. Stały tak jeszcze chwilę.
- Cóż, więc mów mi siostro.... - szepnęła Windy Night i spojrzała w ślepia towarzyszki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wataha Wolf Squad

Wataha Wolf Squad
WS