sobota, 2 marca 2013

Od Wiery i Luny: Przygoda cz.2


Nie , koniec przygody , to znaczy ...-Luna urwała na chwilę-To znaczy dla mnie za wiele

-Oj weź już odpuść.-powiedziałam zrezygnowana.

-Nie.. czekaj.-powiedziała z nadzieją Luna.

Mi coraz mniej zaczynało się to podobać.

-Co znowu?-zapytałam dalej zła.

Luna podeszła do rozszarpanego misia.

-Tam .. tam coś jest.-powiedziała patrząc na niego uważnie.

-To co jest w miśku. Czyli wata.-powiedziałam.

-NIE , żadna wata –wrzasnęła Luna.

Wilczyca wyciągnęła kompas.

-I co i co?!-mówiła wciąż pełna radości.

W pierwszej chwili otworzyłam szeroko oczy,ale się opamiętałam.

-Stary kompas...-powiedziałam.

W oku Luny pojawił się błysk zwiastujący według mnie kłopoty.

-To nie koniec ...-powiedziała z uśmiechem na pyszczku i na chwilę przerwała-Tej przygody...

Patroni najświętsi czemu mi to robicie??-pomyślałam i padłam na ziemię.

-Wiera?-zapytała zdziwiona moją reakcją Luna.

Wilczyca mną potrząsnęła.

-No co? –powiedziałam zrezygnowana.

-Ruszamy w przygodę!-powiedziała w uniesieniu.

-Tsa... Jupi. –odpowiedziałam mało entuzjastycznie.

-Zobaczysz! Będzie fajnie !-zachęcała- Pokaz mi tą mapę.

-Obyś miała rację... –powiedziałam i podałam mapę.

-Trzeba dojść do brzegu więc idziemy na wschód .-powiedziała,ale zaraz się poprawiła-Południowy wschód, przepraszam.

-No dobra. Prowadź Sherlocku-powiedziałam.

Luna pobiegła we wskazanym kierunku, a ja za nią.

-Dobra jesteśmy , teraz grzecznie poczekamy na statek.-powiedziała i się położyła.

-I kupimy bilety na prom i tak jak ludzie popłyniemy sobie na wyspę,czyż nie?-powiedziałam.

-Popłyniemy za darmo , z piratami.-odpowiedziała spokojnie Luna.

-Oszalałaś?!!!!- wrzasnęłam.

-No co? To w końcu przygoda.

-To już wolę płynąć promem niż z piratami.

-Czemu? Nie mamy wybory . Arrr...

Zaczęłam szlochać.

-Przeżyjesz... nie bój się , do odważnych świat należy . Najwyżej zginiemy , ee pestka.-powiedziała Luna.

-I to ma mi poprawić humor? Już wolę zawisnąć na szubienicy niż żeby rekiny mnie pożarły lub pirat zastrzelił!-krzyczałam

-Raczej pirat zastrzeli , ale jeśli jesteś zwinna przeżyjemy ... spoko luz.-odpowiedziała spokojnie Luna.

Pokręciłam głową i spojrzałam na morze.

- A co jeśli mam chorobę morską?-zaczęłam wymyślać wymówki.

-Chyba lepiej wymiotować niż zginąć , czyż nie?-powiedziała Luna.

-No nie wiem,nie wiem.-zaprzeczyłam.

-Oj daj spokój.

-Zielony nie pasuje do koloru mojego futra.

-I tak nie mamy wyboru.

-I tu się mylisz,bo mamy!

-Nie prawda-powiedziała Luna z wywyższeniem.

-Dopóki nie wsiądziemy na statek możemy zawrócić.

-Statek przypłynął.-powiedziała wilczyca.-O patrz! Wsiadamy !

-Ale,ale...-zaczęłam,ale Luna mnie ciągła.

-No już!-powiedziała.

Przez nią wpadłam na statek.

-Ruszamy w Przygodę!-wrzasnęła Luna.-A teraz chowamy się!

-Gdzie geniuszu?-zapytałam zdenerwowana.

To było ewidentne porwanie. Uprowadzono mnie w biały dzień.

Wilczyca schowała się za beczkami z jabłkami i zaczęła mnie ciągnąć.

-Nie marudź.-powiedziała.

Mruknęłam coś pod nosem i schowałam się tak jak Luna.

-Ile to potrwa?-zapytałam.

-Hmm... 5-10 dni.-odpowiedziała.
-Że co?! Ja tu zwariuję!-powiedziałam i zemdlałam.
***
Czy porwanie dobiegnie końca?
Czy Wiera dożyje do końca tej przygody?
 Dlaczego ja ciąglę zadaje te pytanie na końcu posta?
Odpowiedzi na te pytania być może w następnej części
Ciąg Dalszy Nastąpi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wataha Wolf Squad

Wataha Wolf Squad
WS