Weź się w garść ! –krzyknęła Luna i walnęła mnie z liścia.
Wstałam i otrzepałam się.
-Co to miało być?!- krzyknęłam.
-Nie podziękujesz , ze przywróciłam cię do życia?-zapytała Luna.
-Już wolę zginąć niż być tutaj!-mówiłam pełna złości.
-To masz pecha...
-Obudź mnie jak będziemy w watasze, mam już tego dosyć.-powiedziałam kładąc się.
-Co ?! W watasze?! Płyniemy po przygode ! –wykrzyknęła Luna dumnie.
-To ty sobie płyń po przygodę,a ja wracam do domu,a i oczekuj pisma od mojego adwokata.-powiedziałam.
-Cykor , cykor , cykor , cykor ! –powtarzała w kółko.
-Jeszcze słowo, a popływasz sobie zaraz z rekinami.-zagroziłam.
-Bla bla bla bla –powtarzała Luna cicho pod nosem.
-Co ja ci zrobiłam,że wciągasz mnie w te swoje durne pomysły?
-Taka moja natura , gadasz z wilkiem przygody , no cóż poradzić...
-Jak już wspomniałaś ,,taki mój pech"
-Wynagrodze ci to , jak znajdziemy skarb podziele się.
-A skąd wiesz,ze ten skarb wogóle istnieje?
-W przygodzie zawsze są , zwłaszcza jak mamy na mapie " X" –przewróciła oczami.
-Tak? To czemu są aż cztery ,,X”?-zadałam słuszne pytanie.
-4 Skarby?
W tej chwili statek się zatrzymał i przez to zakręciło mi się w głowie. Jakby nie mógł się zatrzymywać wolniej.
-Tak szybko? Dobra wychodzimy !-powiedziała Luna i zaczęła mnie ciągnąć.
Razem wyszłyśmy ze statku.
Ratunku- pomyślałam na głos powiedziałam- No nie! Znowu piasek...
-Co znowu? Ty marudo , której świat nigdy nie widział.-powiedziałą Luna.
-Wypraszam to sobie. Jak byś nie wiedziała jestem z Bieguna Północnego, więc jakoś do Polski musiałam dotrzeć.
-A ja z Azji , i co z tego ?
-Dopiero co powiedziałaś,że świat mnie nie widział,więc tu się grubo mylisz.
Luna przymrużyła oczy.
-No dobra... To nasz ostatni wspólny ,,X", gdzie idziemy?
-Co ?! Nie pozwole ! Nigdy!
-Moje życie,moja sprawa,a przygoda twa zabawa.
-Przygoda to moje życie . I jeśli ty nie idziesz to ja też –no i ironia.
Luna nie ma zamiaru odpuścić. Ale jakoś się wyrwę.
-Tsa... Jasne... –odpowiedziałam.
Wilczyca posmutniała.
-Daj już spokój i chodź po ten ostatni ,,x" zanim się rozmyślę.
-To nie ma sensu –Luna położyła się,
-Eureka! Ty to wiesz... No w końcu.-krzyknęłam.
Wilczyca płakała lodowymi łzami , które były małymi sopelkami lodu.
Cały czas szlochała.
Ja w tym czasie toczyłam walkę z samą sobą.
Rozsądek czy szaleństwo,rozsądek czy szaleństwo,rozsądek... niech będzie to szeleństwo.
-Już marsz mi do tego ,,x"!-krzyknęłam.
Wilczyca uśmiechnęła się.
-Ale to nie ostatni nasz X?-zapytała.
-Zastanowię się, a teraz chodź!-powiedziałam.
Luna wstała i poszła kawalek,ale zaraz się zatrzymała.
-Mamy iść i nic nie zjeść?-zapytała.
-Ty i ten twój żołądek, a co może być na tej wyspie do jedzenia?
-Nie wiem , nie ma na mapie nic na ten temat?
-Po co ktoś miałby pisać na mapie jakie tu są zwierzęta? Wysil choć trochę te swoje szare komórki.
Luna tropiła okolicę.
Walnęłam się łapą w czoło.
- Na pewno przy bryzie coś wywęszysz.-powiedziałam.
-Dobra dam rade do tego drugiego X-a.
-Gdzie teraz idziemy? Ty masz mapę pragnę przypomnieć.
Luna nie odzywała się ze wstydu i wyciągnęła mapę. Westchnęłam ciężko.
-To będzie dłuuuuuuuuuga podróż.
Luna pobiegła na wschód.
-Ja bym powiedziała, że trzeba na południe.-krzyknęłam w jej stronę.
Wilczyca przymrużyła oczy i wróciła.
Ja cicho chichotałam.
-Nie podoba się coś ?! -wrzasnęła wrednie Luna.
Wybuchłam śmiechem i tarzałam się po piasku.
-Dość ! Zabieram mapę i idę bez ciebie , nie do skarbu.Jednym słowem : MAM FOCHA!
Luna uciekła płacząc soplami lodu.
Nikt mnie nie szanuje i nikt nie rozumie myślała wilczyca.
Wstałam i otrzepałam się z piasku.
Luna biegła szybko i dopiero gdy była daleko (na południowej plaży wyspy) zwolniła.Cały czas szlochała.
-Ech... Czy skarby zawsze muszą mieszać w głowach? –zapytałam i ruszyłam za śladami Luny.
Szybko jednak położyłam się dochodząc do wniosku,że lepiej będzie jak teraz zostawię Lunę w spokoju.***
Jestem w zbyt wielkim szoku,żeby zadać pytania....
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz