UWAGA!!!
Treść tego opowiadania zawiera słowa NIE przezaczone dla młodszych dzieci.
* * *
Ojciec zawsze lubił mówić przy piwku-" James'ie Rathboon'ie (czytaj:
Dżejmsie Ratbónie) będziesz kimś Wielkim albo pójdziesz do pudła.
Hehehe."-i ten mój ojczulek się nie pomylił, nie miałem jeszcze 1 roku, a
już miałem kłopoty. :-)
Urodziłem się w hodowli wilków "Diamentowe Kły". Moja matka była
zwyczajną wilczycą hodowlaną. Ojciec był też zwyczajny, miałem pójść po
urodzeniu do sprzedaży, lecz nikt mnie nie chciał kupić. Gdy miałem już
0,5 roku poznałem na wybiegu grupkę ,,fajnych'' wilków.
-Nieźle spylasz młody-powiedział największy i była to prawda byłem najszybszy z szczeniaków.
Ja tylko spojrzałem na niego dziwną miną, a inni zaczęli się śmiać.
-Może do nas dołączysz- zapytał- albo KOSA!!!
Wtedy nie wiedziałem co oznacz kosa więc się zgodziłem.
-Jasne.
-Ja jestem Ortanus, przywódca najlepszych z najgorszych. Z resztą
zapoznasz się sam. Powiem ci tylko że ten z lewej to Tom mój po**bany
zastępca, a ten z prawej to Shax (czytaj:Szaks) mój najbardziej jebnięty
przyjaciel. To tyle. Jutro w miejscu gdzie rodzice zakazali ci chodzić.
Odeszli coś mówiąc. Natychmiast przypomniałem sobie miejsce gdzie był na
ścianie wymalowany wielki złoty puchar.Mama mówiła ze tam nie wolno
wchodzić ani podchodzić.
Z nudów poszedłem na śniadanie do ,,stołówki" coś zjeść myśląc ciągle o
tym. Potem poszedłem na trening. Tylko prawdziwych dorosłych sportowców
trenowali ludzie, ja musiałem zadowolić się małą bieżnią i tak miałem
dobrze w przeciwieństwie do innych szczeniąt, mnie przynajmniej
wpuszczano.
Trenowałem do wieczora na jutrzejszy dzień. Bez żadnego słowa położyłem się spać, lecz każdy włącznie ze mną myślał że to będzie
proste. Kręciłem się w te i z powrotem nie mogąc zasnąć.
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz