Szłam właśnie sobie przez pewien lasek...
Zemną była jedynie natura(wilk natury zmienia się w drzewa,krzewy itp).
Pośpiewując
sobie melodie potknęłam się o coś błyszczączego.Podniosłam się i
otrzepałam z kurzu.Zerknełam pod łapy.To była para kluczów.Nie
wiedziałam do czego one służą ani do czego one są.Zabrałam
klucze ze sobą w pysk i pobiegłam na niewielką polane gdzię odpoczywały
wilki.
-Gdzie jest alfa?-Nikt na to nie odpowiedział.
Po kilku chwilach odzwał się głos alfy.
-Witaj !Co chciałaś Tika? - Odparła bez zastanowienia
-No mam coś dziwnego , błyszczączego...- Alfa spojrzała na klucze i powiedziała.
-To klucze od zaginionego skarbu.
-Naprawdę?-Rzekła, ponieważ nie wiedziałam o zadnym skarbie ani no , nie wiedziałam co to te kluczę.
-Co to klucze...-Spytałam szepcząc do alfy.
Lecz niestety kilka wilków spojrzało mi prosto w oczy.
Dwóch z nich zaczeło się śmiać.A ponieważ byłam wilkiem
o miłym charakterze to zaczełam slochać jak szczeniak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz