"Gdzie on jest?"-pomyślałam biegnąc żwirowatą ścieżką.
Od czasu gdy opuściłam jaskinie bezskutecznie szukałam Drago.
"Jak można zgubić wilka który świeci jak latarnia?"
W końcu-za pomoca spotkanych wilków: Eragona i Jamesa-znalazłam go.Siedział na środku polanu i wtapiał zęby w młodą łanię.
-Hejka!-zawołał na mój widok-chcesz trochę.
-Nie,dzięki.Nie lubię padliny-powiedziałam z przekąsem.
-Może i masz racje-odpowiedział-wiedziałaś że w mięsie który za długo leżał na słońcu znajdują się robale które mogą doprowadzić do śmierci?Przez to...
-Nie obchodzi co tam jest-przerwałam mu-twój ojciec złożył mi małą wizyte.
Drago z wrażenia wypluł ość.
-Co?!-wymamrotał
-Twój ojciec się o ciebie martwi.I nie ma w tym nic dziwnego.To co się dzieje między tobą a Wierą to już ostateczny powód.
-To powiedz mu że nie musi się o mnie martwić-powiedział Drago-sam sobie świetnie radzę.
Uniosłam jedną brew.
-Ach tak?-nie wytrzymałam-a przymilanie się do Wiery można uznać za radzenie sobie? Dziewczyna jest załamana..-wstałam-więc daj spokój.
Drago przerwał jedzenie i spojrzał w bok.
-Nic na to nie poradzę-szepnął-zawsze mi się podobała ale nie śmiałem jej o tym powiedzieć. Zwłaszcza że chodziła z moim najlepszym kumplem-Jamesem. Przez pewien czas udało mi się tłumić te uczucia ale kiedy James odszedł-pokręcił głową-byłem załamany,odechciało mi się żyć.Jedyne co chciałem zrobić to pomóc tym którzy też za nim tęsknią .Dlatego poszedłem do Wiery,ale gdy ją zobaczyłem-spojrzał w niebo a jego oczy zajaśniały niecodziennym blaskiem-nie planowałem tego,nawet tego nie chciałem ale serce zapanowało nad rozumem.I nic nie mogłem na to poradzić,chodziarz z tym walczyłem-spuścił głowę a jego blask przygasł.
Stałam tępo patrząc na niego.Nagle wszystko stało się jasne.Ten jego zmienny charakter.Ta depresja i powrót z niej...Wszystko zaczęło pasować do siebie jakby elementy układanki połączyły się ze sobą.
Wstałam.
-Wiesz co?-powiedziałam-jak będziesz chodził z Wierą to ja chcę Jamesa.
-Szamanka i Morderca-zamruczał Drago-chciałbym do zobaczyć.
-Ty już lepiej bądź cicho-odcięłam mu-już dość narozrabiałeś.
I odeszłam mrucząc coś na temat zdrowego rozsądku.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz