- Tak mi przykro... czasami woda wymyka mi się spod kontroli... Może ci pomóc? - zapytałam ale woda zaczęła z niej po prostu wyparowywać.
- Po problemie... To co? Idziesz?
- Pewnie! - i ruszyłyśmy. Długo sobie nie pozwiedzałyśmy kiedy Sarah stanęła jak wryta. Patrzyła się w dal.
- Co ci jest? - ale nie odpowiadała. W końcu zerwała się i biegła do watahy.
- Poczekaj! - krzyczałam
<Sarah?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz