Biegłam przez las, już od kilku dni. Chyba ich zgubiłam, ale nie byłam pewna... Ta wataha dawała mi w kość, jako, że byłam jedynym wilkiem, który przetrwał z wojny... Chcieli mnie zabić, ale ja się nie dam. "To, że mnie wytropili nie znaczy, że mnie mają. Umiem zacierać po sobie ślady." Moje przemyślenia coś przerwało... Nie zwracając uwagi gdzie biegnę wpadłam na obcego basiora.
- Przepraszam. - powiedziałam, ale zaraz potem pomyślałam, że może to być ktoś od nich i zaczęłam się wycofywać.
- Spoko, spoko. Gdzie uciekasz? Z jakiej jesteś watahy?
Przyjrzałam się mu, był szaro-białym wilkiem o złotym ogonie i grzywie. W dodatku miał itrygujące mnie błękitne znaki. Nie wyglądał, by chciał mi coś zrobić, więc troszkę zmieszana odpowiedziałam:
- Ja... ja nie mam watahy...
- Może dołączysz do Watahy Wolf Squad?
- Chętnie. Tak wogóle jestem Shervana. A ty?
< Drago?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz