Otrzepałam się i wstałam. Popatrzyłam za siebie. Widok był niesamowity. Słońce zachodziło nad górami, a niebo było różowe. Usiadłam i chwilę wpatrywałam się w piękno tego świata jak zahipnotyzowana. Nagle usłyszałam trzask łamanej gałęzi. Odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam czarną wilczycę. Była podobna do mgły tyle, że czarnej.
-Co tu robisz?- warknęła i najeżyła się.
Stała w pozycji bojowej i trochę mnie przestraszyła. Nie chciałam konfliktu.
-Nie chcę walczyć. Nazywam się Locus. Z łacińskiego oznacza to pokój.- powiedziałam i wyciągnęłam łapę w stronę nieznajomej.
Ta tylko prychnęła i stanęła normalnie.
-Dalej nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
Odsunęłam łapę.
-Chodzę po świecie. Jestem to tu to tam. Nigdzie nie mam swojego domu. –powiedziałam.
-To zjeżdżaj stąd! To tereny watahy Mroku i nie masz tu wstępu.- powiedziała i odwróciła się.
Zaczęła powolnym krokiem iść w kierunku lasu.
-Dlaczego to robisz?- zapytałam cicho.
Wilczyca stanęła i odwróciła głowę w moim kierunku.
-O, co ci chodzi?
-Jesteś dobra, a przebywasz ze złymi osobami. Dlaczego nie odejdziesz?
-Nic o mnie nie wiesz.- warknęła.
-Na prawdę? Uciekłaś z domu, masz młodszą siostrę i szpiegujesz watahę Mroku, a to tylko po to, żeby...
-Dosyć!- przerwała mi i szybkim krokiem podeszła do mnie.
Podniosła mój podbródek do góry.
-Nie masz prawa z nikim dzielić się takimi informacjami. Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy. –powiedziała i opuściła mnie.- Niedaleko stąd jest wataha. Sama nie zdołasz pokonać zła, a z innymi... Być może.- powiedziała i zniknęła we mgle.
Stałam jeszcze kilka minut i wpatrywałam się w miejsce, w którym ostatni raz widziałam wilczycę, poczym pobiegłam w poszukiwaniu watahy, o której mówiła nieznajoma. Po 10 minutach biegu zziajana dotarłam na polanę. Zauważyłam dwa wilki. W tym samym momencie na siebie spojrzeliśmy. Stałam nieruchomo, a jedne z wilków się na mnie rzucił. Nie miałam szans i powalił mnie na ziemię. Coraz ciężej łapałam powietrze i zaczęłam się dusić.
-Zejdź z niej! – usłyszałam głos jakiejś wilczycy.
Basior posłusznie wykonał rozkaz, a ja zachłysnęłam się powietrzem.
-W porządku? – zapytała wadera, pochylając się nade mną.
Kiwnęłam głową.
-Wybacz za ten atak, ale jesteśmy ostrożniejsi. Przewidujemy ataku wrogiej watahy, więc wzmocniliśmy ochronę. Sama rozumiesz...
-Tak.-powiedziałam.- Mogłabym dołączyć do watahy?
-Tak, oczywiście.
-Dziękuję Wiero, jestem Locus.
-Skąd wiesz jak mam na imię?
-Umiem wyczytać wszystko z czyjejś duszy i nie tylko stąd.
-Ktoś taki na pewno nam się przyda. Witamy w szeregach.
Skinęłam głową. Jeden z wilków zaprowadził mnie do jaskini. Przez całą noc nie mogłam zasnąć myślałam o tym, czego się dzisiaj dowiedziałam. Rankiem usłyszałam pukanie. Pewnie ktoś chcę poznać nową wilczycę.-pomyślałam i poszłam się przywitać.
<Może ktoś dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz