Biegnę, biegnę co raz dalej, co raz szybciej, uciekając wciąż. Może mnie dopadną, może nie? Co za stwory tutaj są? Zatrzymuję się i nasłuchuję. Co tam słyszę? Nic, zaraz, zaraz. Jakiś szmer, warkot i jazgot! Żołądek idzie w górę, co raz wyżej i wyżej. Powstrzymuję się i biegnę coraz dalej. Ale gdzie ja jestem? Budzę się i Oni, i Oni, pełno Nich. Las, łąkę przebiegłem co teraz, co teraz? Naglę jak spod ziemi wyskakuje? Morze! Nagle mdleje, budzę się gdzie ja jestem, gdzie ja jestem?! Co to! Jestem przywiązany do głazu, łańcuchami! Pełno Onych, Onych i jeszcze raz ONYCH! Wstrętne trupy, okropne, warkoczące, i o mdłości pachnące! Ni to człowiek, ni to zwierzą, jakiś stwór penie! Podchodzi jeden i drugi.
-Zaraz będziesz jednym z nas -syczy jeden.
Podchodzi drugi i coś trzyma! Jakieś łopato-widły! Wali mnie w łeb i zasypiam na dość długo. Budzę się znowu. Jestem w swojej jaskini, to cud! Wstaję, odwracam się i widzę! Jednego z Nich!
-Aaaaaaa!!! -słyszę i zamykam oczy.
Naglę otwieram oczy i widzę księżyc, jestem na łące, naszych terenów. Obracam się spontanicznie i szukam wzrokiem czy inni też tu są ale nie ma nikogo, prócz przestraszonego mnie. Idę do swojej jaskini, ciągle się rozglądam czy ich nie ma, nie ma ich, ale i tak nie przestaję się rozglądać. Kładę się na swoim legowisku i próbuję zasnąć. Nie mogę, patrzę się na księżyc i nic. Myślę o nich i nie mogę zasnąć. Muszę się przejść. Wstaję ociężale i idę. Nie wiem gdzie. Po prostu przed siebie. Dochodzę nad Zachodnią plaże, słyszę szum fal. Przypominam sobie dawne chwile z Wierą, lecz nie chcę o tym myśleć. Moczę łapę w wodzie, po chwili wchodzę cały i zaczynam pływać, woda jest lodowata, ale jest mi przyjemnie. Godziny mijają, a ja tylko leże w wodzi i myślę. O czym? Nie wiem. Chę już wyjść, ale nie mogę cały zdrętwiałem. Po chwili z trudem się podnoszę. Idę powoli, z wysiłkiem. Raz zimno, raz ciepło. Za daleko do do mojej jaskini, więc idę do Wiery. Gdy dochodzę, nikogo nie widzę. Idę do swojej jaskini. Kręci mi się lekko w głowie. Kładę się pod najbliższym drzewem i czekam na nią. Nie wytrzymam dłużej, zasypiam. Śpię o Nich, tych wstrętnych stworach, ale teraz się ich już nie boję. Naglę budzę się, widzę tylko Wierę, która stoi przede mną.
<Wiera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz