Nastał świt. Ja razem z pierwszymi promieniami słońca wyleciałem niczym torpeda w poszukiwaniu śniadania.
Doleciwszy wreszcie do lasu wleciałem slalomem miedzi drzewami.
Wylądowałem na skale i rozejrzawszy się po okolicy moją uwagę przykuł dorodny jeleń.
Wzbiłem się szybko na wysokość coś około 20 metrów, a po kilku minutach rzuciłem się w dół.
Od śniadania dzielił mnie zaledwie jeden metr.
Prawie dotknąłem zwierzę, ale w tym samym momencie zostałem bardzo szybko odepchnięty przez innego wilka. Łbem walnąłem o masywne rogi i straciłem przytomność (...)
Kilka chwil później ujrzałam patrząc się na mnie z zaciekawieniem waderę.
<Jakaś wadera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz