Jeszcze raz kiwnęłam głową na " tak " w zamyśleniu i usiadłam na skale. Podeszła Wiera . Tylko do niej nie czułam zazdrości, więc pozwoliłam Kłowi jej wytłumaczyć to wszystko. Zapowiadał się słoneczny dzień , ale tuż po tym jak Kieł z Wierą poszli na stronę zaczął prószyć delikatny śnieg. Kiedy przyszli stanęli na skale.
- Mogę być chrzestną ? - Powiedziała Wiera z radością w głosie.
Uśmiechnęłam się do niej.
- Tak , jasne.
W pewnej chwili z paniką przybiegły obrończynie ( Kaira i Pirate )
- Co się stało ? - Zapytał Kieł.
- Musicie ...
- Uciekać ! Jest...
- Niebezpieczeństwo !
Przerywały sobie nawzajem.
- Zaraz , co ? - Zapytałam. - Proszę , nie denerwować ciężarnej wilczycy.
Wadery chwilę ustaliły , że Kaira będzie mówić.
- A więc niebezpieczeństwo grozi szczeniakom. Ostatnio zaobserwowałyśmy pięć dorosłych niedźwiedzi niedaleko terenu watahy.
- A co z Gają , Maxsiem , Tenny , Boltem i Jessy? - Zaniepokoiła się Wiera .
- Są na tyle dorosłe , że zdołamy ich ochronić , ale noworodków nie damy rady.
Śnieg podał coraz mocniej i mocniej. Ale mino tego ruszyliśmy w drogę.
( Na przodzie Kieł , za nim Wiera , na końcu ja - Luna )
W końcu ( zresztą jak widać ) nasza wiosna wyglądała jak pospolita zima. Wiera idąc skakała z radości. Ani ja ani Kieł nie wiedzieliśmy dlaczego. Zapadł zmrok . Nie daleko jeziora przystaliśmy na sen.
Przez całą noc bolał mnie brzuch , ale ukrywałam to.
~Ranek~
- Wstajemy ... Już Ranek ... - Budził mnie Kieł.
- Y..E... , nie wyspałam się. Daj jeszcze 10 min. - Przykryłam oczy łapą.
~10 minut później~
-Wstajemy , już 10 minut po ranku ... Wstajemy , wstajemy. - Powtórzył Kieł.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz