Biegłam ile sił w łapach na teren watahy, przy okazji znów stając się
widzialna. Wspominałam o tym, że od pewnego czasu szpieguję WS, a mój
ojciec i Sara przeprowadzili fałszywą rozmowę, którą miał usłyszeć
Dragon ? Świetnie. Dobiegłam do polany.
- Tato ! – krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.
- Ciszej córeczko, bo obudzisz całą watahę. – powiedział i przyjrzał mi się. – Masz dla mnie nowiny ?
- Wolf Squad planuje atak. – powiedziałam.
- Jestem z Ciebie dumny. Więc co planuje Wiera ?
- Ona i Dark mają być przynętą, przybędą o zmierzchu. – powiedziałam jednym tchem.
- Brawo Lilian. Masz jakiś plan ?
A właśnie jeszcze jedno. Dowodzę teraz wojowniczkami, a Sara się wścieka, bo jest moją podwładną.
- Tak, tato, mam plan. Wyjdziemy im naprzeciw. Zanim jeszcze dotrą tu i
zajmą swoje pozycje. – zaczęłam kreślić pazurem ustawienie Watahy Mroku
na piachu.
- Dobrze, niech tak będzie, ale ty, Lily, zostaniesz podczas walki na skale na szczycie wodospadu.
- Ech, no dobrze.
Szron zawył i wokół nas pojawiła się cała, potężna armia. Zaczęłam
objaśniać im co mają robić i przekazałam Sarze instrukcje jak ma
poprowadzić walkę. Na końcu kazałam wilczycy i mojemu ojcu trzymać się z
dala od celów wyznaczonych dla nich przez Wolf Squad.
- Dobrze – głos Sary odbił się echem od otaczających nas skał.
Szron zawył, chwilę później dołączyłam do niego, kolejna była Sara, a
potem cała wataha objaśniła okolicy, że zbliża się walka. Byłam pewna,
że Wolf Squad słyszy nasz bojowy „okrzyk”.
- Lily biegnij nad wodospad, znasz nasz kod. W razie czego zawyj. – powiedział Szron.
- Dobrze. Powodzenia, tato. – przytuliłam się do niego na chwilę, po czym ruszyłam do wodospadu.
Wskoczyłam na skałę i popatrzyłam na rozległą polanę rozciągającą się
mniej-więcej kilometr ode mnie. Wataha Mroku ustawiła się na
wyznaczonych pozycjach, a w oddali widziałam sylwetki wrogów. Zawyłam
dwa razy dość krótko, co dla ojca było sygnałem, że widzę Wierę i jej
bandę. Widziałam jak przykuca gotowy do skoku. A później zrobił coś,
czego się nie spodziewałam. Ziemię pokrył lód. Idealne miejsce do walki
dla mojej watahy. Uderzyłam łapą w ziemię i cały lód pokryła woda. Sara
zawyła przeciągle, co miało oznaczać „Dzięki”. Pod opieką ojca dużo się
nauczyłam, między innymi tego, jak kontrolować lód i wodę. Z zamyślenia
wyrwały mnie dźwięki walki. Na dole aż kotłowało się od ilości
walczących. Zauważyłam, że Sara posłusznie ignoruje Dark’a. Szron
natomiast gonił jakiegoś basiora. Nagle usłyszałam za sobą znajomy głos.
- Lily ? – Luna mówiła cicho i spokojnie.
Odwróciłam się warcząc. Zobaczyłam Kła, Lunę i Roki’ego. Zasyczałam i byłam gotowa do ataku.
- Lily posłuchaj nas. – poprosił Roki.
- Czego chcecie ? – zasyczałam jadowicie, lustrując ich wzrokiem.
- Wróć do Wolf Squadu. – głos Kła również był przyjazny i spokojny.
Poczułam się tak jakbym stała się pusta w środku, na chwilę się wyłączyłam. Potrząsnęłam głową. Obejrzała się.
- Co się dzieje ?! – zapytałam przerażona.
- Wszystko w porządku Lilian. Sara tobą manipulowała. Chodź do domu. – mówił Roki z uśmiechem.
- Em, no dobrze. Przepraszam was. – powiedziałam lekko zmieszana.
- Nic się nie stało. – powiedział Kieł. – Luna idź powiadom Wierę i
resztę watahy, a my z Roki’m ją stąd zabierzemy. – wskazał głową na
mnie.
Ruszyłam w asyście basiorów na teren watahy, do której tak naprawdę
należałam. Gdy opuściliśmy strefę zagrożenia, wilki zwolniły trochę.
- Pamiętasz coś ? – zapytał Kieł.
- W zasadzie to wszystko. – zaśmiałam się. – I jest mi strasznie wstyd. Przynajmniej nauczyłam się jak kontrolować moje moce.
- Pokażesz nam na miejscu. – odpowiedział basior.
- Oki.
Dotarliśmy na teren watahy. Zobaczyłam wszystkich, całych i zdrowych, tylko nieliczni byli lekko skaleczeni.
- Witaj w domu, Lily – usłyszałam głos Wiery.
- Wiera ! Jak dobrze, że nic Ci nie jest. Przepraszam. – dostałam słowotoku.
- Spokojnie… - zaśmiała się. – Odprowadzę Cię do jaskini.
Ruszyłyśmy wolno w stronę mojego schronienia. Gdy byłyśmy już dość daleko od reszty watahy, powiedziałam :
- Wiesz, że on wróci, prawda ?
- Wiem, ale będziemy przygotowane. – uśmiechnęła się.
- Dzięki za wszystko.
- Nie ma za co. Idę zobaczyć co u reszty… - powiedziała i oddaliła się powoli.
Nareszcie w domu, pomyślałam i zasnęłam wyczerpana wydarzeniami ostatnich dni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz