Trzymałam w łapię herbatę i patrzyłam się nią. Nie byłam pewna co powiedzieć
-Możesz zostać... -szepnęłam.
-Jak to?-zapytał wytrzeszczając oczy.
Uniosłam oczy i popatrzyłam znów na kwiat.
-Szkoda, by było, aby zwiędnął. Z resztą nikogo z tych terenów nie wyganiam. Tylko...-urwałam i znów spuściłam wzrok.
-Tylko co?
-Wówczas zostaniesz sam jak palec. Wszyscy zapewne stąd odejdą, pomimo, że to ich dom. -odpowiedziałam i wzięłam łyk herbaty.
<Murthag?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz