Wzdrygnęłam się, ale szybko postarałam się uspokoić. To tylko Murthag.-pomyślałam.
Zrobiłam się teraz strasznie płochliwa. Może i właśnie dla tego lepiej, że to koniec. Nie mam już tej odwagi i godności co dawniej.
-Przepraszam. Nie powinnam tak od razu odmawiać.-powiedziałem starając się za uśmiechem ukryć smutek.
Murthag przekrzywił na bok łeb. Moja mina pewnie musiała wygląd komicznie.
-Dobrze się czujesz? -zapytał.
-Jak Alfa, której wataha się rozpadła.- odparłam.
Dopiero po sekundzie zrozumiałam jak to zabrzmiało. A nie chciałam zarazić wszystkich moim ,,wielkim" entuzjazmem.
-Wybacz! -wykrzyknęłam- Nie o to mi chodziło... No to wracając do tematu, mogę wstąpić do ciebie na herbatę.
<Murthag?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz